Dzień 22 :: Prognoza niestety się sprawdziła i wiatru nie było. Spakowaliśmy zatem majdan i udaliśmy się do leżącego na półwyspie Kadyksu. Miasto to uchodzi za najstarsze miasto w Europie i był krótko stolicą Hiszpanii. Pokręciliśmy się tam wąskimi uliczkami, gdzie trafiliśmy na tamtejszego fast-fooda tylko że serwującego owoce morza. Zamówiliśmy zestaw na cztery osoby różnych specjałów. Najlepsze okazały się jednak przystawki, ponieważ reszta ze względu iż była smażona w głębokim oleju smakowała podobnie. Nie do zjedzenia była jedna potrawa.…
Dzień 21 :: Rano znowu padał deszcz i było pochmurnie. Też zupełnie nie wiało i w prognozie nie zapowiada się na wiatr 🙁 Nie było pogody ani na plażowanie, ani na pływanie. Zaczęliśmy z tego powodu dzień od załatwienia doładowania internetu i sprawdzenia cen promu do Maroko. Słońce w końcu koło południa się pokazało. W czasie jak ja uzupełniałam bloga, Kuba poszedł ponurkować. Wrócił dość szybko uśmiechnięty z dyndającą rybą w ręku. Udało się upolować pierwszą i to dość pokaźną…
Dzień 20 :: Po przebudzeniu usłyszeliśmy odgłos padającego deszczu. Deszcz! Padał on niestety przez chwilę. Szkoda bo tak gorącej nocy jeszcze nie mieliśmy. Dzisiaj czas na miejscowość Ronda. Jest to jedno z najefektowniej położonych miast Hiszpanii. Znajduje się na masywnej skale, przeciętej urwistą wapienną rozpadliną. Zobaczyliśmy tam most (nad 100-metrowym wąwozem) dzielący starą i nową Rondę, park z tarasami widokowymi oraz z zewnątrz jedną z najstarszych aren korridy. Akurat w miejscowości odbywały się chyba pokazy tańca i zobaczyliśmy wiele grup…
Dzień 19 :: Jak się okazało zatrzymaliśmy się na zakręcie drogi tuż przy górce żwiru i piasku, który z rana zacięcie zaczęli przerzucać robotnicy drogowi. Obudzeni hałasem zebraliśmy się szybko i udaliśmy się w kierunku wzgórza Alhambra na którym znajduje się rezydencja arabskich władców Granady powstała w XIV wieku. Jest to najlepiej zachowany pałac arabski w Europie. Po drodze na wzgórze (najpierw musieliśmy zejść z jednego, na którym staliśmy ) zatrzymaliśmy się w typowo hiszpańskiej knajpce na śniadanie i kawę.…
Dzień 18 :: Dzisiejszy poranny połów Michała zakończył się złapaniem jednej małej rybki.Niestety była za mała na posiłek,a do tego wypuściła z siebie na Michała rękę jakąś ciecz, co jeszcze bardziej zniechęciło do konsumpcji. Nabieramy ostatnio tempa i pokonujemy dziennie większe odległości aby zdążyć dotrzeć do Tarify i tam jeszcze przed drogą powrotną odpocząć. Pierwszy nasz przystanek to miejscowość Gaudiź, w której ponoć miało być dużo domków troglodytów (mieszkańców mieszkających w skałach i pod ziemią). Pokrążyliśmy po miejscowości jednak znaleźliśmy…
Dzień 19 :: W samo południe Maliniak był już na chodzie! Rano zaczęliśmy jeździć po pobliskich warsztatach i szrotach w celu znalezienia nowej pasujące kostki. Jedynie udało nam się zamówić kostkę na jutro w serwisie Seata. Czas był jednak dla nas ważny (coraz szybciej zbliżamy się do końca podróży). Kuba wziął wyjętą wczoraj i spaloną kostkę w swoje zdolne ręce i po godzinie pracy, poskładaniu wszystkiego do kupy samochód zapala na śrubokręt. Co prawda teraz nie działają nam jeszcze światła…
Dzień 16 :: Rano nie obeszło się bez kolejnych prób polowania na ryby. Jak łatwo się domyśleć z takim samym rezultatem jak wczoraj. Po śniadaniu pojechaliśmy zwiedzać rezerwat przyrody Parc Natural Delta de l’Ebre. Na początek cypla w rezerwacie przejechaliśmy przez tereny pełne upraw ryżu, z których rozchodził się specyficzny zapach.Następnie droga prowadziła przez wąski półwysep. Tworzył on ciągnąca się kilka kilometrów plaże, przy której biwakowało sporo osób. W końcu dojechaliśmy do miejsca, gdzie trzeba było już zostawić samochód. Dalej…
Dzień 15 :: Ruszyliśmy przed siebie bez konkretnego celu wybrzeżem. Nie chcieliśmy odjeżdżać za daleko, aby druga westka mogła nas po zakończeniu zwiedzania Barcelony szybko dogonić.Liczyliśmy że znajdziemy miłą, małą miejscowość na przystanek. Po drodze zatrzymaliśmy się aby przekąpać się w morzu.Postój ten dał nam pogląd na panujące dzisiaj warunki wiatrowe- coś wieje!! Podekscytowani wizją pływania zajrzeliśmy do książki ze spotami i okazało się że niedaleko jest jeden w miejscowości Altafulla. Jak dotarliśmy na plaże zobaczyliśmy dwa kajty w powietrzu…
Dzień 14 :: Rozdzieliliśmy się z naszymi kompanami (przed nimi zwiedzanie Barcelony) i z nadzieją na popływanie na kajcie (prognoza była na styk na 12m) pojechaliśmy 80 km do miejscowości Vilanova i la Geltru. Po drodze zahaczyliśmy o Decathlon,gdzie zaopatrzyliśmy się w zestaw płetwy+maska+rurka.Po dotarciu na miejsce znaleźliśmy dużą plaże ale niestety żadnego kajta w górze (owszem wiało jak nigdy dotychczas, ale za mało). Poleżeliśmy,po przysypialiśmy,poczytaliśmy, popływaliśmy i ponurkowaliśmy zamiast kajta. Jak już się ściemniło wzięliśmy nawet prysznic z użyciem…
Dzień 13 :: Dzisiaj już nieco mniej atrakcji. Zwiedziliśmy muzeum Picasso. Niestety przede wszystkim obrazy z wczesnego okresu jego twórczości. Zachęceni ulotka, która dostaliśmy stojąc swoje w kolejce do Picassa udaliśmy się do MEAM (Museu Europeu d’art. Modern). Były tam dzieła młodej sztuki figuratywnej. Większość z nich była przedstawiona w sposób bardzo realistyczny. Duży plus za technikę i wykonanie, minus za efekt i temat. Na pożegnanie z Barcelona udaliśmy się na, Barcelonettę czyli tzw. małą Barcelonę. Na tej zatłoczonej nad…