Dzień 12 :: Barcelona, Barcelona dzisiaj nasza przez ponad 12 godzin! Do Barcelony dotarliśmy z naszej miejscowości Ocata pociągiem. Zatrzymaliśmy się na ostatniej stacji skąd mięliśmy dogodne połączenie metrem z cala stolicą Katalonii. Na początek mały problem z kupnem biletu. Najpierw ciężka decyzja, jaki najlepiej kupić, a następnie trudności z rozmienieniem pieniędzy na niego (maszyna nie miała wydać reszty). Grube euro rozmieniliśmy przy okazji wypicia na pobudkę i rozruch esspreso. Mimo wsadzenia drobnych do automatu pomylił się on i wydrukował…
Dzień 11 :: Dzisiejszy dzień spędziliśmy w większości na plaży odpoczywając, hebaniąc się i nurkując z maską (niestety wszystkie są tak oblegane ze trudno znaleźć nawet małe miejsce na ręcznik). Najpierw byliśmy godzinę w miejscowości, w której nocowaliśmy a następnie udaliśmy się krętymi drogami do rozsławionej (trochę bez powodu) Tosa de Mar. Tam w czasie wylegiwania się podjęliśmy decyzje ze dzisiaj zatrzymujemy się pod Barcelona a jutro i zapewne w niedziele zwiedzamy ja. W czasie drogi w Internecie znalazłam kemping…
Dzień 10 :: Dzień rozpoczęliśmy od stania 40 minut w kolejce do muzeum Dalego- Teatro-Museu Dali. Tłumy zwiedzających zaczęły nas utwierdzać w przekonaniu, iż nigdy więcej zwiedzania w sezonie. Muzeum to zaprojektował sam artysta i tam też został pochowany. Znajdują się w nim mniej znane dzieła z różnych okresów jego twórczości. Warto zwiedzić muzeum na pewno, jako budynek, jednak jest tam sporo kiczu i knotów. Przed dalszą droga odpoczęliśmy chwile w parku racząc się arbuzem. Następny przystanek to Girona- jedno…
Dzień 9 :: Z rana zostawiliśmy samochód w warsztacie. Postanowiliśmy, że my ruszymy dalej, a Kasią z Michałem zostaną do momentu naprawy w La Ciotat na kempingu. Wzięli najpotrzebniejsze rzeczy i zostawili swój dom na kolkach w naprawie. Podjechaliśmy do pobliskiego centrum handlowego. Zaopatrzyli się tam w najpotrzebniejsze rzeczy do przetrwania przez te dni.: namiot, Internet, zeszyt do rysowania, spożywczaki i duuużo wina. Zawieźliśmy ich do „ukochanej” La Ciotat na kemping. Wykupili tam pokaźną parcelkę pod namiot za 20euro. My…
Dzień 8 :: Wstaliśmy z nadzieje ze uda nam się załatwić przegląd w dwóch upatrzonych wczoraj warsztatach. Co się jednak okazało było to tylko marzenie. Pierwszy z nich miał wakacje a drugi, przy którym koczowaliśmy 3 dni powiedział ze nas nie przyjmie, bo ma komplet. Kubie udało się w końcu wybłagać w kolejnym, aby nas przyjęli następnego dnia. W tym samym czasie miły sąsiad na skuterze poprowadził Kasie i Michała do innych warsztatów. Zależało nam bardzo, aby diagnozę zrobić dzisiaj,…
Dzień 7 :: Po drugim noclegu na tym samym osiedlu rano byliśmy już jak swoi. Praktycznie każdy sąsiad uśmiechał się do nas, mówił dzień dobry i służył pomocą. Rozdzieliliśmy się dzisiaj na dwie grupy. Kasia z Michałem siedzieli na Internecie i szukali informacji na temat silnika, lawet i czytali porady na forum busika. Ja z Kubą zrobiliśmy objazd po mechanikach. Niestety większości nie znaleźliśmy bądź były to małe zakładziki niezajmujące się takimi naprawami. Lepsze, jakie udało nam się znaleźć akurat…
Dzień 6 :: Aa zapomniałam dodać, że wczoraj jeśli chodzi o nasz „pech” to Kuba cofając samochód na parkingu wjechał w faceta. Zdenerwowany wysiadł, aby zobaczyć, co się stało i po chwili wrócił uśmiechnięty do samochodu. Co się okazało francuz stwierdził, że to też jego wina i nie ma sprawy (samochody lekko zarysowane). Wczoraj zatrzymaliśmy się w miejscowości La Ciotat, w której spędziliśmy cały dzień na szukaniu mechanika, siedzeniu w McDonaldzie (tylko tu było WiFi) i myśleniu, co robić i…
Dzień 5 :: Dzisiaj przejechaliśmy przez kilka ładnych małych miasteczek położonych na górzystym wybrzeżu. Po drodze z daleka widzieliśmy Saint Tropez. Następnie drogą tak wąską, że ledwo co mieściły się dwa samochody przejechaliśmy przez zalesione góry. Zatrzymaliśmy zrelaksować się na plaży na półwyspie za miejscowością Hyeres. Plaża była nieco zatłoczona jednak udało nam się trochę odpocząć. Po plażowaniu zatrzymaliśmy się, aby zrobić obiad. Odkąd wyjechaliśmy cały czas mamy pecha. Tym razem dopadł on Kasię i Michała, a dokładniej Sztrucelka. Na…
Dzień 4 :: Wczorajszy wieczór przedłużył nam się o wyjście do klubu (zresztą chyba najdroższego, w jakim byliśmy). Skłoniła nas do niego mała odległość od miejsca postoju. Po przebudzeniu zaliczyliśmy w chłodnym morzu kąpiel i śniadanie na plaży. Byliśmy nieco niewyspani, wiec postanowiliśmy odłożyć moment wyjazdu na rzecz małej drzemki na plaży i w samochodzie. Niestety jak już udało mi się dobrze przysnąć w dość chłodnym samochodzie zapukała policja. Poinformowała mnie, że nie można tu kempingować i proszą abyśmy odjechali…
Dzień 3 :: Po 300 kilometrach dojechaliśmy do pierwszego punktu naszej podroży, czyli do Monako. Długo krążyliśmy po mieście w celu poszukiwania parkingu, który by nie był zajęty albo był na tyle wysoki ze mogliśmy się do niego zmieścić. Zwiedzanie zaczęliśmy od niedużego portu z pięknymi jachtami i lądowiskiem dla helikopterów. Udając się w stronę starego miasta przez przypadek przeszliśmy przez ogród różany stworzony na cześć tragicznie zmarłej ukochanej księcia Grace Kelly. Zwiedziliśmy w Monako jeszcze stare miasto z pałacem…