Dzień 7 ::
Po drugim noclegu na tym samym osiedlu rano byliśmy już jak swoi. Praktycznie każdy sąsiad uśmiechał się do nas, mówił dzień dobry i służył pomocą. Rozdzieliliśmy się dzisiaj na dwie grupy. Kasia z Michałem siedzieli na Internecie i szukali informacji na temat silnika, lawet i czytali porady na forum busika. Ja z Kubą zrobiliśmy objazd po mechanikach. Niestety większości nie znaleźliśmy bądź były to małe zakładziki niezajmujące się takimi naprawami. Lepsze, jakie udało nam się znaleźć akurat miały urlop. Kuba trafił na kolejnego pomocnego francuza, który zawiózł go swoim porsche do jakiegoś mechanika- niestety na urlopie.
Przy okazji jeżdżenia zobaczyliśmy kawałek La Ciotat, stocznie oraz zatankowaliśmy wodę do westki i solar showera. Zdenerwowaliśmy przy tym tankowaniu nieco Panią na stacji, która zapewne spodziewała się że opłuczemy np. samochód a nie zatankujemy około 100l wody :p
Wieczorem z okazji moich urodzin dostałam ładny prezent od Kasi i Michała, tort i na szczęście nie za długie sto lat. Zjedliśmy tez wspólnie francuskie przekąski i wypiliśmy winko.
Położyliśmy się spać z nadzieja na jutrzejszy postęp w sprawie naprawy samochodu.