Dzień 2 ::
Noc była bardzo chłodna i musieliśmy całą noc dogrzewać się webasto. Wstaliśmy wcześnie, aby zrobić dzisiaj jak najwięcej kilometrów. Podróż przez Niemcy przebiegała spokojnie aż do momentu postoju na tankowanie. Maliniak nie chciał tam ruszyć spod dystrybutora. Silnik się kręcił jednak nie zapalał (to samo zdarzyło się wczoraj, ale po jakimś czasie odpalił). Po kilkudziesięciu minutach dochodzenia i badania, co jest przyczyną, odpaliliśmy go na popych (dzięki strucelek). Mimo iż odpalał w taki sposób, stwierdziliśmy, że warto zahaczyć o mechanika, aby zdiagnozował przyczynę. W tym celu podjechaliśmy do najbliższego miasteczka i akurat trafiliśmy na serwis VW.
Nie skorzystaliśmy jednak z pomocy specjalisty. Jak to bywa z wizytą u lekarza, że ból przechodzi zaraz przed nią tak było i w przypadku mechanika. Kuba odkrył w końcu przyczynę, która leżała w kostce przy kluczyku (ten sam problem, co mieliśmy rok temu we Włoszech). Po dociśnięciu styków na kostce, ruszylismy dalej. Tego dnia mieliśmy jeszcze jeden mały problem z samochodem. Siadły nam wieczorem światła. Na szczęście trzeba było wymienić jedynie korek, który się spalił., Dzisiaj przejechaliśmy przez Niemcy, Austrię i Szwajcarię. Zatrzymaliśmy się 5 kilometrów od granicy z Włochami przy stacji benzynowej i McDonaldzie. Przed snem posililiśmy się hamburgerem. To był najdroższy McDonald, w jakim jedliśmy (zestaw kosztował ok. 50zł)