Dzień 19 ::
Jak się okazało zatrzymaliśmy się na zakręcie drogi tuż przy górce żwiru i piasku, który z rana zacięcie zaczęli przerzucać robotnicy drogowi. Obudzeni hałasem zebraliśmy się szybko i udaliśmy się w kierunku wzgórza Alhambra na którym znajduje się rezydencja arabskich władców Granady powstała w XIV wieku. Jest to najlepiej zachowany pałac arabski w Europie. Po drodze na wzgórze (najpierw musieliśmy zejść z jednego, na którym staliśmy ) zatrzymaliśmy się w typowo hiszpańskiej knajpce na śniadanie i kawę. Wzmocnieni posiłkiem ruszyliśmy zwiedzać. Podczas drogi w górę dowiedzieliśmy się że Kasia z Michałem stoją w kolejce po bilety i że do kompleksu będziemy mogli wejść dopiero o 14 (była 12). Spędziliśmy ten czas na oglądaniu książek w księgarni oraz spacerze po parku.
W końcu wyczekaliśmy swoje i zaczęliśmy zwiedzanie od Pałacu Nasrydów. Następnie zobaczyliśmy pozostałe budowle, ogród i letnią rezydencje Nasrydów wraz z ogrodem. Po tym „krótkim” spacerku nogi zaczęły nam wchodzić w tyłek, a musieliśmy jeszcze zejść z tej góry i wejść na kolejną do samochodu. Strasznie zmęczeni i z zaschniętymi ustami dodatkowo pogubiliśmy się nieco w labiryncie uliczek Albacin. W końcu udało nam się odnaleźć zarówno z samochodem jak i z Kasią i Michałem (też ledwo zipiącymi).
Kolejny punkt programu na dzisiaj to nieduże miasteczko Frigiliana. Co się okazało po drodze mieliśmy fart ponieważ akurat dzisiaj odbywał się tam festiwal trzech kultur. To białe miasteczko tętniło dzisiaj życiem. Pełne było kolorowych flag i girland, stoisk, rzemieślników pokazujących swoje dzieła, kuglarzy, muzyki i zapachów wydobywających się z punktów z jedzeniem. Dla nas największą atrakcją okazały się ulice z punktami tapas. Każdy z nich oferował inna przekąskę z napojem za jedyne 1,5 euro. Był to kolejny udany wieczór. Na nocleg wybraliśmy przypadkowe jak najbliższe miasteczko przy plaży ze względu iż było już ciemno a my mamy tylko światła postojowe.