EUROPA BUSEM || 2011 HISZPANIA

EURO ROADTRIP ’11 :: Hiszpania

Dzień 18 ::

Dzisiejszy poranny połów Michała zakończył się złapaniem jednej małej rybki.Niestety była za mała na posiłek,a do tego wypuściła z siebie na Michała rękę jakąś ciecz, co jeszcze bardziej zniechęciło do konsumpcji. Nabieramy ostatnio tempa i pokonujemy dziennie większe odległości aby zdążyć dotrzeć do Tarify i tam jeszcze przed drogą powrotną odpocząć.
Pierwszy nasz przystanek to miejscowość Gaudiź, w której ponoć miało być dużo domków troglodytów (mieszkańców mieszkających w skałach i pod ziemią). Pokrążyliśmy po miejscowości jednak znaleźliśmy tylko kilka mało interesujących domków (możliwe że nie dotarliśmy do najlepszych). Kasia z Michałem spróbowali lokalnych fig zerwanych własnoręcznie z drzewka w jednym z ogródków.
Wieczorem dojechaliśmy do Granady.Dojechawszy do głównego placu miasta, byliśmy tak zaaferowanie szukaniem miejsca na postój, że przez nie uwagę wjechaliśmy w wąską uliczkę, wiodącą przez starówkę ostro pod górkę. Co się okazało był tam zakaz wjazdu samochodów (tylko bus i taxi), a co więcej pełno na niej było pieszych. Jak by tego było mało trafiliśmy w sam środek tłumu towarzyszącego parze młodych wychodzących z kościoła. Postaliśmy trochę zanim goście złożyli im życzenia, tworząc tym samym niezły tłok za nami. W końcu ruszyliśmy dalej nielegalnie pod górę ale za to w korowodzie za samochodem młodych.Udało nam się bez mandatu dojechać na samą górę gdzie znaleźliśmy miejsce na postój.Chcieliśmy wieczorową porą zobaczyć dzielnicę arabską (Albacin) i cygańską (Sacromonte) miasta.Byliśmy też strasznie głodni. Spacerkiem udaliśmy się w dół szukając po drodze miejsca na posiłek. W spacerze towarzyszyły nam widoki ciemnych wybrukowanych uliczek z podświetlonymi kamieniczkami, mężczyźni grający na gitarach, pięknie i przejmująco śpiewająca kobieta, sklepy i restauracje arabskie oraz restauracje z hiszpańskimi tapas. Zatrzymaliśmy się w jednej z nich. Przypominała ona nam swoim klimatem warszawskie zakąski i przekąski. Zjedliśmy z Kubą pieczone anchois. Za następny bar tapas wybraliśmy typowo mięsny. Był w nim duży wybór kiełbas i wędlin oraz cały sufit w nogach świńskich. Zamówiliśmy wspólnie talerz wędlin i wino stołowe. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po dzielnicy arabskiej po czym udaliśmy się do cygańskiej. Mieliśmy nadzieję załapać się tam na pokaz flamenco, jednak okazało się już za późno. Zadowoleni z wieczoru ( w końcu poczuliśmy trochę prawdziwej Hiszpanii) wdrapaliśmy się do samochodów.

You Might Also Like