Dzień 6 ::
Aa zapomniałam dodać, że wczoraj jeśli chodzi o nasz „pech” to Kuba cofając samochód na parkingu wjechał w faceta. Zdenerwowany wysiadł, aby zobaczyć, co się stało i po chwili wrócił uśmiechnięty do samochodu. Co się okazało francuz stwierdził, że to też jego wina i nie ma sprawy (samochody lekko zarysowane).
Wczoraj zatrzymaliśmy się w miejscowości La Ciotat, w której spędziliśmy cały dzień na szukaniu mechanika, siedzeniu w McDonaldzie (tylko tu było WiFi) i myśleniu, co robić i jakie jest najlepsze wyjście w tej sytuacji. Niestety okazało się, że sprawa z samochodem jest poważna i prawdopodobnie trzeba wymienić silnik :(:(
Ponieważ jest dzisiaj niedziela mechanik, przy którym się zatrzymaliśmy był zamknięty. Pojechaliśmy zatem szukać kolejnego na podstawie wskazań GPSa. Ten też był nieczynny, ale spotkaliśmy obok trójkę miłych francuzów- kobitkę, faceta grzebiącego przy łodzi (on znał się na mechanice) oraz Azjatę mówiącego po angielsku. Po posłuchaniu klekotów silnika stwierdzili, że to prawdopodobnie korbowód się ułamał i że najbardziej opłaca się w tym wypadku kupić nowy silnik. Powiedzieli ze mechanik będzie czynne dopiero we wtorek i że wtedy też pomogą nam się z nim dogadać (tu jak i we Włoszech nikt nie mówi po angielsku).
Zaliczyliśmy też w celu chwili relaksu plaże w pobliskim miasteczku, ale nie długo, ponieważ pogoda się zepsuła.
Zmęczenie nocowaliśmy na osiedlu nieopodal mechanika.
Dla fanów hamburgerów chcących ograniczyć ich jedzenie proponujemy posiedzieć cały dzień w McDonaldzie. Nie będą mogli znieść zapachu i widoku hambuksów.