CZARNOGÓRA EUROPA BUSEM || 2014

Czarnogóra || Pierwsze góry Czarnogóry. Ada Bojana, Ulcij, Stary Bar i zatoka Szkoderska

Zwiedzanie Czarnogóry postanowiliśmy zacząć od południowego wybrzeża zaczynając od Ady Bojany- wysepki leżącej pośrodku delty Bojany tuż przy granicy z Albanią. Wysepka ma ciekawą historie powstania. W 1858 roku w delcie Bojany zatonął okręt. Przez wiele lat wokół wraku gromadził się piasek, a następnie wyrosły drzewa. Niegdyś na wyspie znajdował się ekskluzywny ośrodek dla zagranicznych turystów przede wszystkim Niemców. Dzisiejszą historię kreślą golasy przechadzające się bezwstydu po ośrodku przy największej plaży nudystów. Przez ośrodek tylko przejechaliśmy i wróciliśmy przed wjazd, gdzie przy rzece znajdowały się restauracyjki i domki wypoczynkowe wychodzące na palach w wodę. Zachęceni przez koleżankę Darię, która wcześniej tu była skusiliśmy się na lanczyk w jednej z nich. Jadąc z Ada Bojana w stronę Ulcij mijaliśmy rozciągającą się przez 12km Wielką Plażę. Ostatnio pogoda pod względem słońca nam nie dopisuje, więc na plażowanie nie byliśmy chętni. Zahaczyliśmy  tylko o bazę kitową  zapytać o cenę wypożyczenia sprzętu i o prognozę. Wiatru niestety też nie było. Przez Ulcij tylko przejechaliśmy. Zaskoczył nas tam tłum turystów leżakujących i kąpiących się jeden na drugim.

Ada Bojana

Stary Bar

Kolejny przystanek zrobiliśmy dopiero w Starym Barze. Znajduje się tam ruiny Starego Miasta rozciągające się na skalistym wzgórzu. Samochód zaparkowaliśmy ja parkingu prawie pod samą bramą za co zostaliśmy skoszeni 2euro. Warto stanąć trochę wcześniej i nie płacić. Po 2euro od osoby trzeba też zapłacić za wejście na teren ruin. Pochodziliśmy po labiryncie małych uliczek wyobrażając sobie jak miasto mogło wyglądać.

Jezioro Szkoderskie

W celu znalezienia noclegu pojechaliśmy nad jezioro Szkoderskie. Aby tam się dostać trzeba przejechać przez ciągnący się chyba kilka kilometrów tunel i zapłacić za wjazd na dalszą drogę 5euro. Po drodze kupiliśmy wino od chłopa i figi. Region ten słynie z winnic i ofertę zakupu domowego wina można spotkać za każdym rogiem. Jak się później okazał wino był wyśmienite a figi robaczywe.

W miejscowości Virpazar zaczęliśmy się wspinać po górach otaczających jezioro z południowej strony. Dróżka bardzo wąska, a widoki piękne. Po przebyciu dobrych kilku kilometrów zorientowaliśmy się, że poziom paliwa mamy na dobrej rozerwie, a stacji raczej tu nie znajdziemy. Zapytaliśmy się sprzedawcy wina w wiosce o najbliższą stacje. Okazało się że jest dopiero za ok 20 km zupełnie w inną stronę niż jechaliśmy. Zawróciliśmy i aby zaoszczędzić paliwo zjechaliśmy z gór praktycznie bez włączonego silnika. Na szczęście dojechaliśmy do stacji. Nocleg było już nam trudno znaleźć ze względu na zmrok i liczne zabudowania. Szybka kolacja, kilka partyjek szachów i poszliśmy spać

You Might Also Like