Po polenieniu się, spenetrowaniu wszystkich dostępnych nam na wyspie Koh Rong Samloem miejsc, po podglądaniu życia podwodnego i tego spokojnego na wyspie zdecydowaliśmy się przenieść na położoną niedaleko, o siostrzanie brzmiącej nazwie wyspę Koh Rong, która miała być z kolei bardziej „rozrywkowa”.
Zamiast płynącą tam super szybką łódką, postawiliśmy dostać się tam „zwykłą” łodzią, co oznaczało dla nas to, że płynąc spokojnie będziemy mogli jeszcze nacieszyć oczy widokiem innej części wyspy z perspektywy wody. Do tego była to opcja tańsza.
Jak się później okazało, też nie był to typowy turystyczny transport. Turyści byli przewożeni tak przy okazji, a głównym zadaniem było dostarczenie przez łódź produktów, do kilu innych portów na wyspie. Dzięki temu płynęliśmy nie kilkadziesiąt minut, a ponad trzy godziny i do celu dotarliśmy grubo po zachodzie słońca. Mieliśmy za to okazje poprzyglądać się trochę życiu tutejszych wiosek rybackich, pracy ludzi oraz, co było dla nas bardzo ciekawe zobaczyć, w jaki sposób np. do drinków dostarczany i przechowywany jest lód.