Split
Z Supertaru promem przedostaliśmy się do drugiego pod względem wielkości miasta Chorwacji- Splitu. Z perspektywy dobijającego do portu promu Split nie wygląda zachęcająco do jego zwiedzenia. Horyzont przysłaniają bryły rozległych blokowisk i zakładów przemysłowych. Po wyjeździe z promu trudno zlokalizować (przynajmniej nam się nie udało) okolice starówki. Przez plątaninę dróg i torów pojechaliśmy początkowo w zupełnie inną stronę miasta, przez co mieliśmy okazję obejrzeć też jego gorsze oblicze.
W końcu metodą prób i błędów dotarliśmy w okolice starego miasta, które jak się okazało mieści się zaraz obok portu. W okolicy jest sporo płatnych parkingów. Nam udało się jednak upolować miejsce przy ulicy pod informacja turystyczna. Może nie do końca legalne na dłuższy darmowy postój, ale zaraz obok uliczki prowadzącej do zabytkowej części.
Zwiedzanie zaczęliśmy od znalezienia popularnego targu rybnego. Zależało nam aby trafić do niego przed jego zamknięciem, ponieważ bardzo lubimy zwiedzać tego rodzaju miejsca. Atmosfera na targu była już niestety nieco wygasła. Nie było już tak gwarno jak zapewne jest we wcześniejszych godzinach. Produktów też było już nie za wiele ale i tak mieliśmy możliwość zobaczenia takich darów morza jakich wcześniej nie widzieliśmy. Nie omieszkaliśmy też zaopatrzyć sie w jedne z nich. Z siatką wypełnioną kalmarami i butami przesiąkniętymi zapachem posadzki z targowiska pokręciliśmy się po tej zdecydowanie wartej zobaczenia części Splitu.
Największym zabytkiem jest Pałac Dioklecjana, a raczej to co z niego zostało. Do pałacu cesarza przez mury obronne prowadziły cztery bramy – Złota, Srebrna, Brązowa i Żelazna. W otoczeniu murów obronnych natrafiamy na niesamowity melanż stylów. Antyczne pozostałości pałacu przeplatają się z nowszą zabudową. Średniowieczne domki, wenecki plac, renesansowy pałac, egipska rzeźba Sfinksa, nowoczesne przeszklenia- długo by można jeszcze wymieniać. Wszystkie te budynki, elementy architektoniczne pochodzące z różnych epok przez wieki stopiły się w obecny kształt starówki, gdzie pośród tych zabytków w obecności rzeszy turystów nadal mieszkają i funkcjonują ludzie.
Po zwiedzeniu miasta Split, z ulgą, iż nie dostaliśmy mandatu za parkowanie niechętnie, ale obraliśmy kierunek w stronę Polski. W planach mieliśmy jeszcze tylko jeden przystanek na zwiedzenie Parku Narodowego Jeziora Plitvickie.
Nocleg
Po dojechaniu w ich okolice okazało się praktycznie niemożliwe znalezienie miejsca na przenocowanie w busiku za darmo. Wszystkie okoliczne wioski ewidentnie są nastawione na turystów. Pomiędzy apartamenti, kempingi i zakazy kempienia nie dało się wcisnąć szpilki. Po ponad godzinnej wycieczce po okolicy w poszukiwaniu skrawka miejsca, zrezygnowani podjechaliśmy na jeden z kempingów zapytać o cenę. Okazało się że jest dla nas znaczenie za wysoka za samo postawienie busa na kilka godzin snu. Odjechaliśmy zrezygnowani kawałek od kempingi aby zawrócić i po paru metrach natrafiliśmy na zatoczkę przy drodze przeznaczona przede wszystkim do odpoczynku dla tirowców. Idealne miejsce również dla nas w zaistniałej sytuacji. Zaparkowaliśmy i odetchnęliśmy z ulgą iż nie musimy dalej szukać postoju.
szukając miejsca trafiliśmy nawet na ukryty wybieg dla jeleni i saren 🙂