Maramuresz
Pies, którego się tak wczoraj obawialiśmy okazał się młodym, przestraszonym i wygłodniałym pieskiem. Poczęstowaliśmy go pudelkiem smalcu i kabanosikiem. Od tej pory był już naszym przyjacielem i nie odstępował nas na krok. Ciekawi nowych wrażeń ruszyliśmy w trasę. Jako pierwszy zwiedzamy okręg Maramuresz. Jest to kraina położona przy granicy Ukrainy z Rumunią oraz częściowo na terenie Karpat wschodnich.
Droga do miejsc, które chcieliśmy zobaczyć prowadziła przez liczne wsie. Mogliśmy zaobserwować w nich tradycyjną architekturę wiejską, przepastne, zdobne i karykaturalne w wyglądzie wille, miejscową ludność oraz sielskie krajobrazy. W Maramurez czas stanął w miejscu.
Naszą uwagę przykuwały babulinki w chustach i z szeregiem złotych zębów, chłopi osmagani słońcem wracający z pola oraz beztrosko bawiące się dzieci. W jednej z pierwszych miejscowości trafiliśmy nawet na wesele (jest poniedziałek). Tłum ludzi strojnie ubranych, śpiewających i tańczących skutecznie zablokował ruch w całej mieścinie. Na drodze prowadzącej z Syhotu do Borsy przy domach zachowały się stare, misternie zdobione drewniane bramy. Po drodze minęliśmy też małe obozowisko cyganów.
Sapanta || Wesoły Cmentarz
To nasz pierwszy przystanek na trasie. Zwiedziliśmy tutaj cmentarz gdzie nagrobki to ikonografie przeważnie na niebieskim tle. Przedstawiają one zawód wykonywany przez zmarłego, przyczynę jego śmierci lub też ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Wiele z nich zdobiona jest z dwóch stron. Pod obrazkami umieszczone są rymowane treści na temat życia zmarłego. Urzekła nas ta prymitywna lecz dużo oddająca sztuka. Ciekawy jest też radosny stosunek do śmierci i pogodzenie się z losem zmarłego. Tradycja kolorowych nagrobków nadal jest żywa. Wstęp na cmentarz jest płatny 5 Lei.
Bârsana || Klasztor Barsana
Jest to kompleks klasztorny został zbudowany w 1994 roku na wzór starych, marmaroskich kościołów. Ładnie oddaję wygląd tradycyjnej architektury, ale jednak jak nowe to nie stare. Przespacerowaliśmy się tam chwilę, złapaliśmy świeżego już trochę górskiego powietrza i pojechaliśmy dalej. Drewniane cerkwie można zobaczyć w większości wsi w Maramuresz.
Viseu de Sus
W tej miejscowości znaleźliśmy się ze względu na kolej wąskotorową napędzaną parą zwaną Mocanita, którą jutro od rana będziemy podróżować. Wizytę w tym mieście zaczęliśmy od sprawunków. Poszliśmy do lokalnego marketu zrobić zakupy na grilla. Spotkaliśmy w nim parę polaków tez podróżujących po Rumuni busem. Podpowiedzieli nam gdzie szukać stacji kolejki i uprzedzili iź potrafią być duże tłumy chętnych na przejażdżkę.
Stwierdziliśmy iż z tego powodu warto podjechać na stacje od razu i dowiedzieć się wszystkiego. Z obawy iż nie uda nam się jutro znaleźć wolnego miejsca kupiliśmy bilety Mocanita Special droższe o 33 Lei od normalnych (49 Lei). Mamy jutro zagwarantowaną rezerwację miejsc oraz posiłki i napoje w czasie drogi. Czy warto było dopłacać okaże się jutro. W między czasie udało nam się też kupić internet i teraz będziemy starali się na bieżąco uzupełniać bloga.
Miejsce na nocleg znaleźliśmy rzut beretem od stacji kolejki. Miejsce bardzo sympatyczne obok rzeczki. Mogliśmy w czasie przygotowywania grilla poobserwować życie wioski toczące się przy rzece. Panie prały dywany, dzieci gwarnie się bawiły a przez rzekę skracając sobie drogę kursowały to wozy konne to traktory aż do późnego wieczora.