Dzień 22 ::
Pogoda nie dopisywała i były średnie warunki do pływanie, więc spakowaliśmy się i jedziemy dalej. Objechaliśmy półwysep do końca. Jechaliśmy takimi serpentynami, że odezwała nam się choroba lokomocyjna. W końcu wyjechaliśmy na prostą przy wybrzeżu i bez konkretnego celu kierowaliśmy się na północ. Na trasie drugi raz w czasie wyjazdu nagle zgasł nam samochód. Nie mogliśmy odkryć przyczyny, ponieważ od razu zapalał i jak by nigdy nic można było jechać dalej. Zgasł nam jednak trzeci raz ,zaczęliśmy się niepokoić i myśleć co robić. Kuba zapalał silnik i gasił, zaglądał pod maskę, stukał i pukał. Kuba wchodząc do samochodu przy zapalonym silniku niechcący uderzył nogą w stacyjkę i samochód zgasł. Dzięki temu wpadł na to że to kwestia styku przy stacyjce (musiało się coś poluzować). Pocieszeni że to nic poważnego ruszyliśmy dalej.
Zatrzymaliśmy się przy supermarkecie, gdzie zrobiliśmy zakupy i obiad na parkingu. Dzisiaj pogoda raczy nas częstym deszczem i ochłodzeniem do 18 stopni. Jechaliśmy teraz przez region Abruzja. Podobno najbardziej zielony. O rybackim charakterze wybrzeża przekonaliśmy się mijając rybackie drewniane chatki wysunięte w głąb morza. Zatrzymaliśmy się w małej mieścinie San Vito Marina, z charakterystycznymi chatkami przy molo. Przyciągnęły do niej nas zaparkowany kampery. Ulokowaliśmy się obok nich, a co jakiś czas dojeżdżały nowe. Przeszliśmy się na spacer na rekonesans. Znaleźliśmy zatłoczony bar, serwujący wszelakie owoce morza i ryby w postaci dań i przystawek w formie fast fooda. Jak tylko zgłodniejemy na pewno tam wrócimy spróbować przysmaków.
Byliśmy i wszystko smakowało super!! Czegoś takiego szukaliśmy od dłuższego czasu. Duży wybór potraw zarówno na ciepło jak i zimno. Talerzyk każdej z nich w jednej cenie.