Dzień 3 :: Po 300 kilometrach dojechaliśmy do pierwszego punktu naszej podroży, czyli do Monako. Długo krążyliśmy po mieście w celu poszukiwania parkingu, który by nie był zajęty albo był na tyle wysoki ze mogliśmy się do niego zmieścić. Zwiedzanie zaczęliśmy od niedużego portu z pięknymi jachtami i lądowiskiem dla helikopterów. Udając się w stronę starego miasta przez przypadek przeszliśmy przez ogród różany stworzony na cześć tragicznie zmarłej ukochanej księcia Grace Kelly. Zwiedziliśmy w Monako jeszcze stare miasto z pałacem…
Dzień 2 :: Noc była bardzo chłodna i musieliśmy całą noc dogrzewać się webasto. Wstaliśmy wcześnie, aby zrobić dzisiaj jak najwięcej kilometrów. Podróż przez Niemcy przebiegała spokojnie aż do momentu postoju na tankowanie. Maliniak nie chciał tam ruszyć spod dystrybutora. Silnik się kręcił jednak nie zapalał (to samo zdarzyło się wczoraj, ale po jakimś czasie odpalił). Po kilkudziesięciu minutach dochodzenia i badania, co jest przyczyną, odpaliliśmy go na popych (dzięki strucelek). Mimo iż odpalał w taki sposób, stwierdziliśmy, że warto…
Dzień 1 :: Z Warszawy wyruszyliśmy o godzinie 10. Spokojnym tempem dojechaliśmy do autostrady prowadzącej przez Poznań do ostatniej prostej jednopasmówki do granicy z Niemcami. Na tym odcinku podróż urozmaiciły nam widoki pięknie zmieniającego się nieba przed burzą, miłe Panie stojące przy drodze, stoiska z przeróżnymi figurkami ogrodowymi, sprzedawcy grzybów i miodu oraz przydrożne knajpy dla tirowców. Sami zatrzymaliśmy się w jednej z nich na obiad. Zrobiliśmy jeszcze tam szybkie zakupy i sprawdziliśmy maile. Najedzeni ruszyliśmy dalej jednak szybko podróż…
We wtorek ruszamy w kolejnego tripa po Europie. Tym razem jedziemy w dwa busiki razem z Kasią i Michałem (ich blog z wyprawy). Nasz plan to Monako, Lazurowe Wybrzeże i główny cel podróży Hiszpania. Jak daleko dojedziemy wyjdzie w praniu, jednak kierujemy się na Tarifę, a jak dobrze pójdzie to może zaliczymy nawet Portugalię.…
Dzień 26 :: Spokojnie wyspaliśmy się na parkingu przy zajeździe koło autostrady już w Austrii. Przed nami w perspektywie długa droga ( ok 1 tyś. km.) do Warszawy. Pierwszy odcinek przez Austrię i częściowo Czechy prowadziłam ja. Sprzyjała mi do jazdy ładna pogoda. Kuba w tym czasie relaksował się przy książce. Druga część drogi nie była już taka kolorowa. Prawie cały czas lało, zrobiło się ciemno przez co lampy raziły niemiłosiernie, a do tego masa tirów. Udało nam się jednak…
Dzień 25 :: Dzisiaj w planie mieliśmy park rozrywki Mirabilandia. Sprawdziłam jednak w internecie godziny otwarci i niestety się okazało że jest już po sezonie i park jest czynny tylko w weekendy. Stwierdziliśmy że nie ma już tu co zwiedzać, pogoda jest bardzo słaba, zatem kierujemy się już bezpośrednio do Warszawy. Po drodze zwiedziliśmy jeszcze spokojną starówkę w Rawennie. Zrobiliśmy też zakupy w hipermarkecie, robiąc zapasy przysmaków włoskich oraz czerwonego wina, które jest tu tanie jak barszcz a do tego…
Dzień 24 :: Wiatru się nie doczekaliśmy. Późnym popołudniem zdecydowaliśmy, że jedziemy już do Rimini.Po drodze nie ma już nic godnego zobaczenia, kurorty przy morzy wyglądają bardzo podobnie a czas goni aby wracać. W Rimini najpierw poszliśmy na starówkę. Szybko ją przeszliśmy (niezbyt wiele do zobaczenia oprócz wszelakich sklepów) i udaliśmy się w stronę morza. Znaleźliśmy tam fajną, strasznie gwarną i zatłoczona restauracje. Zjedliśmy w niej po pizzy i w końcu skosztowaliśmy tiramisu. Miejsce do spania znaleźliśmy kawałek za Rimini,…
Dzień 23 :: Dojechaliśmy do regionu Marche słynącego min. z piaszczystych plaż, czystej wody oraz palm. Charakterystyczni dla Włoch są często spotykani na drodze kolarze w każdym wieku. Dzisiaj pewnie ze względu na niedzielę widzieliśmy ich naprawdę dużo. Zatrzymaliśmy się w miejscowościach Tortoreto (zrobiliśmy sobie tam włoskie panini i poszliśmy na kawę oraz obejrzeliśmy rozciągającą się panoramę okolicy), Martinsicuro (odpoczynek i krótka drzemka na plaży), Cupra Marittima, a ostatecznie zjechaliśmy na plaże, przy której widzieliśmy z daleka kajty. Okazało się…
Dzień 22 :: Pogoda nie dopisywała i były średnie warunki do pływanie, więc spakowaliśmy się i jedziemy dalej. Objechaliśmy półwysep do końca. Jechaliśmy takimi serpentynami, że odezwała nam się choroba lokomocyjna. W końcu wyjechaliśmy na prostą przy wybrzeżu i bez konkretnego celu kierowaliśmy się na północ. Na trasie drugi raz w czasie wyjazdu nagle zgasł nam samochód. Nie mogliśmy odkryć przyczyny, ponieważ od razu zapalał i jak by nigdy nic można było jechać dalej. Zgasł nam jednak trzeci raz ,zaczęliśmy…