EUROPA BUSEM || 2010 WŁOCHY

EURO ROADTRIP ’10 :: WŁOCHY

Dzień 18 ::

Udaliśmy się do Messyny, gdzie przeprawiliśmy się na kontynent do Villa San Giovani.Z stamtąd wjechaliśmy na autostradę, by szybko pokonać spory odcinek lądu i dojechać do prawego wybrzeża. Jedziemy autostradą w wysokich górach, gdzie prawie wszędzie jest jeden pas ze względu na roboty drogowe, a tu nagle trach! Prędkościomierz nie działa, temperatura chłodnicy skoczyła na najwyższy poziom i samochód przestał działać. Szybko zjechaliśmy w pierwsze dogodne miejsce. Co się okazało zerwał się pasek klinowy.
Na szczęście byli w pobliżu drogowcy remontujący autostradę. Szybko do nas przybiegli jeden po drugim aż ostatecznie zebrało się z sześciu i pomogli nam założyć prowizorycznie nowy pasek (na szczęście Kuba miał ze trzy zapasowe, bo dwa przy zakładaniu pękły). Wytłumaczyli nam też po włosku jak dojechać do najbliższego (10km) mechanika Mr.Tosty i zadzwonili do niego nakreślając problem. Wolnym tempem dojechaliśmy do drugiego zjazdu z autostrady, gdzie czekał już na nas wąsaty mr. Tosty. Zajrzeli, poodkręcali, założyli z powrotem pasek, dokręcili i po w sumie godzinie od zdarzenia jechaliśmy dalej. Po kilkudziesięciu kilometrach zjechaliśmy z autostrady i skierowaliśmy się na Materę. Zatrzymaliśmy się po drodze w niewielkiej miejscowości Trebisacce położonej nad morzem na nocleg. Wieczorem poszliśmy zobaczyć co się dzieje w centrum. Działo się niezbyt wiele. Wypiliśmy zimne piwko i wróciliśmy z powrotem. Zmęczeni szybko zasnęliśmy.
Trzeba przyznać że Włosi z reguły są bardzo pomocni i uczynni. Oferują Ci pomoc z daleka jak nawet ich o to nie prosiłeś, a gestykulując potrafią wszystko wytłumaczyć.

You Might Also Like