Dzień 26 ::
Spokojnie wyspaliśmy się na parkingu przy zajeździe koło autostrady już w Austrii. Przed nami w perspektywie długa droga ( ok 1 tyś. km.) do Warszawy.
Pierwszy odcinek przez Austrię i częściowo Czechy prowadziłam ja. Sprzyjała mi do jazdy ładna pogoda. Kuba w tym czasie relaksował się przy książce. Druga część drogi nie była już taka kolorowa. Prawie cały czas lało, zrobiło się ciemno przez co lampy raziły niemiłosiernie, a do tego masa tirów. Udało nam się jednak bezpiecznie dojechać na 2 w nocy do domu.
Niestety na tym kończy się nasza Włoska przygoda 🙁 Teraz z niecierpliwieniem będziemy czekać kolejnej okazji na trip Westką.
Dziękujemy Maliniakowi-Uszatkowi że przejechał taki szmat drogi bez większych problemów, mojemu Tacie za pożyczenie „Hołka” (tak nazywaliśmy gpsa, który prawie bezbłędnie nawigował nas głosem Hołowczyca) oraz Kasi i Michałowi za adapter (umożliwił on nam korzystanie z internetu).
ARRIVEDERCI!