Spało nam się bardzo dobrze jak na warunki samochodowe. Dzień zaczęliśmy od wizyty w tutejszy najbardziej popularnym dyskoncie Bonus. Trzeba było zrobić trochę zapasów, ponieważ na Islandii sklepów nie jest za wiele, a te mniejsze są zdecydowanie droższe. Bonus okazał się bardzo dobrze zaopatrzony, a ceny były zbliżone do polskich. Ze sklepu zakosiliśmy trochę kartonów, aby położyć je pod materac w celu izolacji go od zimnej podłogi. Po śniadaniu ruszyliśmy w trasę.
Przyjechaliśmy z zamiarem objechania wyspy jadąc w stronę przeciwną ruchowi wskazówek główną i jedna z niewielu dróg tzw. Golden Road, zbaczając z niej do interesujących miejsc. Jak starczyło by nam czasu myślałam o zwiedzeniu niezmiernie ciekawego i trudno dostępnego środka wyspy- Interioru, niestety doszły nas słuchy, iż ze względów pogodowych drogi tam prowadzące na razie sa zamknięte. Zaczęliśmy od zwiedzania półwyspu Reykjanes, na którym się obecnie znajdowaliśmy. Udaliśmy się w stronę pola geotermalnego Gunnuhver.
Pierwsze krajobrazy, jakie się nam ukazały to rozlegle czarne pola pokryte lawowymi skałami. Klimat istnie kosmiczny. Wydaliśmy wtedy z siebie pierwsze woooow, które towarzyszyło nam przez cały wyjazd niemalże co zakręt. Po drodze trafiliśmy na pierwszą atrakcje turystyczna, bo tak oznaczane sa na Islandii te jeszcze bardziej zachwycające od zachwycających krajobrazy. Było to miejsce, gdzie spotykają się dwie płyty tektoniczne – północnoamerykańska i euroazjatycka. Symbolicznie łączy je niewielki most. Jak tylko wysiedliśmy z samochodu dopadł nas zacinający deszcz, który na szczęście wystraszył skutecznie cały autokar turystów. Pomiędzy dwoma kontynentami zostaliśmy praktycznie sami, z bezkresem czarnego piachu i skał. Przemoczeni do polowy pojechaliśmy dalej.
Þingvellir
Gunnuhver
Na horyzoncie zaczęły się majaczyć miedzy mgła i deszczowymi chmurami kłęby pary wodnej wydobywającej się wprost spod ziemi. Podążając za tymi znakami dotarliśmy do największego pola geotermalnego na Islandii Gunnuhver. Miejsce to nazwano po zjawie wiedźmy Gunna, która za czary została wciągnięta i ugotowana w jednym z tutejszych gorących źródełek. Zachęceni poprawa pogody ruszyliśmy w stronę największego kłębu pary. Dla bezpieczeństwa należy poruszać się kładkami przecinającymi kolorowe parujące zapachem zgniłego jaja skały i bulgoczące błotniste oczka. Ziemia jest naprawdę w tym miejscu ognista i wejście na nią grozi w wielu miejscach poparzeniem, a już na pewno stopieniem podeszwy.
Przeszliśmy raptem kilka kroków i znowu zaczęło padać. Tym razem tak, że do samochodu wróciliśmy totalnie przemoczeni, tak samo jak nasz sprzęt foto. Od tej chwili wzięłam do siebie islandzkie powiedzenie, że jak nie odpowiada Tobie pogoda to poczekaj 5 min a będzie gorsza. Przy okazji każdego wyjścia z samochodu, nawet tego na 5 minut zaczęłam zabierać ze sobą kurtkę przeciw deszczową i wodoszczelną torbę.
Valahnukur
Z miejsca postoju zauważyliśmy latarnie na wzgórzu. Postanowiliśmy podjechać bliżej. Dojechaliśmy to niesłychanych klifów Valahnúkur. Wyrastały one ku niebu, aby nagle opaść pionowo do morza. Kuba wspiął się na jeden z nich. Ja niestety wymiękłam, a raczej moje nogi zrobiły się miękkie już w połowie podejścia. Do zbocza klifów poprzyczepiane były ptaki. O tym, iż jest to ich stale miejsce pobytu świadczyły charakterystyczne białe ślady odcinające się od ciemnych skał. Naładowani niesamowitymi widokami i najedzeni Skyrkiem (tradycyjny wyrób mleczarski w smaku zbliżony do serków homogenizowanych) przemierzyliśmy kolejne kilometry zmieniającego się jak w kalejdoskopie krajobrazu, aż dotarliśmy do kolejnego pola geotermalnego Seltún Krýsuvík. Jadąc dalej minęliśmy jezioro Graenavatn, pola lawowe porośnięte mchem mięciutkim niczym gąbka, ośnieżone góry, zielone pola i mini laski.
Widoczki
Pola geotermalne Seltun & Krysuvik
Graenavatn
Widoczki
Geysir
Wieczorem znaleźliśmy się przy jednej z atrakcji Złotego Kręgu- Geysir. Jest to obszar z gorącymi źródłami i gejzerami (nazwa wzięta od najstarszego z nich znajdującego się właśnie tutaj). Najbardziej znanym i spektakularnym gejzerem na tym obszarze jest Strokkur. Aktywuje się, co kilka minut, a jego wybuch sygnalizuje bulgot i zawirowanie źródła. Po tych sygnałach z wielkiego rosnącego bąbla wybucha ponad 30 metrowa fontanna.Geysir
Koniki
Na nocleg zatrzymaliśmy się w okolicy wodospadu Gullfoss. Po drodze jeszcze przystanęliśmy zobaczyć z bliska słynne islandzki koniki.