Boka Kotorska
Dzisiaj obudziłam się ze znacznie lepszym samopoczuciem, co dało nam zielone światło do dalszej podróży. Na kempingu wzięliśmy kolejny prysznic, przepraliśmy gatki, napełniliśmy baniaki z wodą i w drogę. Aby dojechać do Kotoru jedną z podobno najbardziej niebezpiecznych i malowniczych dróg, nadrobiliśmy ok 30km do Cetinje skąd zaczynała się trasa. Prowadzi ona przez Park Narodowy Lovcen. Niestety przez większość trasy wszystkie piękne widoki na Zatokę Kotorską przysłonił nam deszcz z mgłą. Boka Kotorska jest najbardziej charakterystycznym miejscem wybrzeża Czarnogóry. Zakolami wcina się w ląd. Podobno z lotu ptaka kształtem przypomina usta stąd nazwa Boka z włoskiego bocca czyli usta. Mianowana też jest często najbardziej wysuniętym na południe fiordem Europu. Błękitna tafla otoczona jest ze wszystkich stron górami. Wybrzeże usłane jest urokliwymi miasteczkami, a z wody wyrastają wysepki Gospa od Škrpjela i Sveti Djordje
Zatrzymaliśmy się w miasteczku Kotor, które jest jednym z najlepiej zachowanych na terenie byłej Jugosławii średniowiecznych miast. Pokręciliśmy się na starówce wąskimi brukowanymi uliczkami między starymi domkami i świątyniami. W porcie nasz wzrok, co nie było trudne przykuł przeogromny prom. Na targu kupiliśmy kilka regionalnych produktów.
Resztę zatoki zwiedziliśmy już niestety tylko przez szyby samochodu z powodu na pogodę i powoli zapadający zmrok, a szkoda. Z miasteczka Perast jest bardzo ładny widok na wspomniane wysepki. Warto się zatrzymać w kilku miasteczkach i przyjrzeć się im z bliska. Zobaczyć pracę tutejszych rybaków i poławiaczy muszli. U jednego z nich Kuba kupił dla siebie muszle i ostrygi na kolacje. Ja niestety zadowolę się dzisiaj rogalikiem i jogurtem.
Zatokę objechaliśmy prawie do miejscowości Herceg Novi. Jutro dokończymy jej zwiedzanie, a potem zmieniamy kraj.